Dla przeciętnego śmiertelnika z prawem jazdy droga to kilometry asfaltu z wytyczonymi pasami ruchu… i nic więcej. Dla mnie droga to zaproszenie, zaproszenie do przygody, która skrywa się gdzieś za jednym z zakrętów i czeka na odkrycie. Gdzie szukać tej przygody, będąc w Rumunii? Na najlepszej drodze świata!
Marzenia są po to, aby je spełniać!
Wszystko się zaczęło od wyprawy ekipy Top Gear w 2009 roku, właśnie do Rumunii – w poszukiwaniu najlepszej drogi świata. Przyznaję bez bicia, że po emisji odcinka obiecałem sobie, że któregoś słonecznego dnia wsiądę do swojego samochodu i wyruszę na najlepszą drogę na świecie. Po ośmiu latach udało mi się spełnić to marzenie.
Zamek Draculi!
Kiedy tylko otworzyłem oczy, wiedziałem, że to będzie piękny dzień. Szybkie śniadanie, pakowanie gratów do samochodu i w trasę ku górom Fogaraskim. Atakowaliśmy drogę Transfogaraską od strony Curtea de Argeș (od południa) i również jak na Transalpinie pierwsza część to leśne rejony. Zachęcam was również do podjazdu z tej strony, ponieważ z każdym kilometrem trasy będzie coraz to śmielej odsłaniał swoje wdzięki.
Na początku trasy warto odwiedzić ruiny zamku Wlada Palownika, który był pierwowzorem do stworzenia postaci Draculi znanej z literatury. Zamek został wzniesiony w XIII wieku, i jak każdy zamek przez lata zmieniał właścicieli, ale to w XV w. Wład Palownik wzmocnił całą konstrukcję, tworząc swoją największą fortecę. Podziwianie wspaniałych widoków z ruin zamku nie jest takie proste, na szczyt prowadzi 1440 schodów! Wejście zajmuje od 25 do 35 minut, ale widoki rozpościerające się ze wzgórza są wspaniałe.
Droga Transfogaraska
DN7C to oznaczenie drogi prowadzącej z Pitești do Sybinu. Cała trasa liczy sobie około 160 km i przecina góry Fogaraskie, najwyższe pasmo górskie rumuńskich Karpat, między najwyższymi szczytami Moldoveanu i Negoiu. Wybudowana na początku lat 70. w pierwszym zamyśle dla celów militarnych, jednak z czasem porzucono militarne potrzeby i projekt przekształcono w drogę krajową. Pomysłodawcą budowy drogi był ówczesny komunistyczny przywódca Rumunii – Nicolae Ceauşescu. Budowa drogi zajęła dokładnie 4 lata (1970–1974), podczas jej budowy śmierć poniosło blisko 40 żołnierzy, a do ukształtowania najlepszych zakrętów na drodze wykorzystano 6 mln ton dynamitu!
Dziś droga Transfogaraska to jedna z największych atrakcji Rumunii, choć podjazd jest mniej stromy niż na Transalpinie, to trasa co chwila raczy nas wspaniałymi widokami. Zapora na rzece Argeș o wysokości 160 m wywoła u niejednego twardziela szybsze bicie serca. Niektórzy mówią, żeby nie patrzeć w dół, ja spojrzałem i warto.
Wraz z kolejnymi kilometrami przed nami las ustępuje górskim sceneriom, a liczne serpentyny zwiastują, że najlepsze dopiero przed nami. Przed wjazdem na najbardziej widowiskową część trasy przyjdzie nam pokonać najdłuższy tunel w Rumunii o długości 884 m.
Paradise for drivers!
Najbardziej widowiskowa część trasy mieści się przy jeziorze Bâlea, na wysokości 2034 m n.p.m. i jest oszałamiająca, majestatyczna i zniewalająca! Liczne serpentyny w połączeniu ze zjazdami dają masę przyjemności.
Noc spędziliśmy w namiocie, w odległości około 20 metrów od drogi, ku memu zdziwieniu w nocy droga Transfogaraska również zasypiała, spodziewałem się lokalnych maniaków mknących z góry na dół. Nigdy wcześniej nie obozowałem pod namiotem i już rozłożenie ogromnego, w dodatku pożyczonego, czteroosobowego namiotu było wyzwaniem. Po uzyskaniu małej pomocy na starcie od pobliskiej polskiej rodziny po 50 minutach namiot był przyśledziowany, o ile tak się w ogóle mówi.
Wraz z zachodem słońca temperatura na 2034 m. n.p.m. szybko zaczęła spadać i przydały się dwie grube bluzy, które wiozłem specjalnie na tę okazję. Aby jeszcze było zabawniej, na trasie spotkaliśmy sąsiadów z Bydgoszczy, którzy również śmigali przez pobliskie kraje. Tyle kilometrów pokonane, ale zawsze miło spotkać kogoś z tymi samymi blachami.
O piątej rano zerwaliśmy się zmrożeni do kości i w ramach rozgrzewki staraliśmy się złożyć namiot z powrotem do torby, ale ta sztuka nam się nie udała. Po prostu, niby na początku pasowało, ale ostatecznie wyszło namiotowe rollo. Po śniadaniu w towarzystwie owiec, przystąpiliśmy do deseru – drogi Transfogarskiej.
Rankiem na drodze panował spokój i można było się cieszyć wolnością. Pokonując zakręty zgodnie ze sztuką wyścigową. W dolinie niósł się dźwięk wkręcającego się na obroty silnika i beczących owiec na pasmach zielonych gór.
Choć w nocy się nie wyspałem, a powietrze z materaca uciekło tak szybko, że całą noc przespaliśmy na ziemi, to setki zakrętów i przyjemność płynąca z trasy wynagrodziła wszystko. Najlepszy był rytm drogi Transfogarskiej, który bardzo szybko dało się wyczuć i mieć wrażenie, że pokonuję tę trasę kolejny raz.
Sprawdź też:
Project Romania 2017 cz. 1 – początek wyprawy i zwiedzanie Auschwitz-Birkenau #63
Project Romania 2017 cz. 2 – Brno, Bratysława i Muzeum Transportu #64
Project Romania 2017 cz. 3. – Weekend MotoGP #65
Project Romania 2017 cz. 4. – Transalpina – Droga Królów! #66
Motowojownik Damian.
Rewelacja!
PolubieniePolubienie
Byłam. Swietna trasa. The best road in th world.
PolubieniePolubienie